Zauważam, że wiele osób zainteresowanych jest medytacją.
Kiedy opowiadam im o tym, co to jest i co może zmienić w ich życiu mówią: “powinnam spróbować..” i “właśnie coś takiego by mi się przydało”.

Jednak decyzja, żeby zacząć często się trochę odwleka i rozmywa.

Znam też osoby, które już spróbowały i wiedzą, że warto, ale trudno im zachować regularność.
Myślę, że to dlatego, że medytacja jest rodzajem treningu (trenujemy co prawda umysł, nie ciało, ale zasada jest podobna).
A wiadomo jak bywa z treningami – motywacja może się z czasem nieco nadwątlić.

Dla wszystkich, którzy mają podobne trudności kilka porad, jak sobie pomóc, kiedy zaczynamy medytować.

 

1. Zastanów się “Dlaczego” ?

 

Po co chcę medytować?
Dobrze zadać sobie to pytanie na początku.
A potem odpowiadać na nie za każdym razem, kiedy zaczynamy sesję.

Jeśli nie potrafimy znaleźć odpowiedzi, oznacza to, że dobrze byłoby odświeżyć inspirację, bo jak wszystko, może ona po pewnym czasie wyblaknąć. A bez inspiracji trudno zdobyć się na pewien wysiłek, którym medytacja niewątpliwie jest.

Inspirację może podkręcić dobra książka (o medytacji pięknie piszą Pema Cziedryn, Sakyong Mipham Rinpocze, Jon Kabat-Zinn).
Pomaga rozmowa z kimś, kto medytuje.
Pomaga też dobry warsztat czy program, zwłaszcza taki, gdzie mówi się nie tylko o redukcji stresu, ale także o głębszych efektach, jakie taka praktyka może przynieść.

(A tu kilka słów ode mnie – może też się przyda;): 10 powodów, dla których warto medytować ( i jeden skutek uboczny)

 

2. Lepiej krótko niż wcale

 

Na zdjęciach ilustrujących teksty o medytacji często widać osoby, które sprawiają wrażenie pogrążonych w rodzaju błogiego letargu. Jakby osiągnęły jakiś specjalny stan, w którym można tkwić godzinami w bezruchu (a wokół góry, chmury i przepaście).

Nie wiem, co odczuwają osoby na zdjęciach, ale mogę powiedzieć, że często na początku wcale nie jest łatwo tak “po prostu siedzieć” przez dłuższy czas. Nie jest to aktywność do której jesteśmy przyzwyczajeni. Możemy odczuwać przyjemność, ale może też pojawić się nuda, niewygoda, frustracja. I nie ma w tym nic dziwnego, czy złego.

Dlatego rada dla osób, które zaczynają jest taka: starajcie się medytować regularnie, ale niezbyt długo. Można zacząć nawet od 10 minut i czas ten stopniowo wydłużać.

 

3. Uczyń medytację swoim nawykiem

 

Podobno potrzeba 21 dni, żeby uczynić coś swoim nawykiem.
Potem, jeśli tej czynności nie zrobimy, będziemy się czuć jakbyśmy nie umyli zębów;)

W ustanawianiu nawyku pomaga ustalenie stałej pory, o której będziemy medytować. Chodzi więc o to, żebyśmy postarali się wstawić medytację w swój plan dnia.

Tu jeszcze mała uwaga.
Wiele osób zastanawia się, czy lepiej medytować rano, czy wieczorem?

Najprostsza odpowiedź: kiedy masz na to przestrzeń. Poranna medytacja ma wiele zalet, ale jeśli musielibyśmy próbować upchnąć nasze 10-30 minut między owsianką i myciem głowy to lepiej znaleźć chwilę wieczorem, kiedy grafik jest mniej napięty.

 

4. Zadbaj o otoczenie

 

Dobrze jest zaleźć ciche, spokojne miejsce, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał. Zadbać o to, żeby nie panował tam bałagan.
Wtedy łatwiej nam będzie się wyciszyć.

A co, jeśli mamy za oknem hałaśliwą ulicę i w żaden sposób nie możemy nic z tym zrobić?

Nic strasznego. Chociaż łatwiej jest na początku medytować w ciszy, to dźwięki są częścią naszego doświadczenia i mogą przywoływać nas do chwili obecnej. Nie trzeba z nimi walczyć, wystarczy je zauważać.

Tak samo możemy potraktować wszystkie inne “rozpraszacze”.

 

5. Nie próbuj pozbyć się myśli

 

Spotkałam się kilka razy z pytaniem: jestem tak rozproszona, ciągle przychodzą mi do głowy jakieś myśli. Czy ja jeszcze medytuję?

Medytacja nie polega na próbie wyeliminowania wszystkich myśli. Nie chodzi o to, żebyśmy próbowali polować na nie, strzelając do nich, jak do kaczek. Myślenie to zwykła aktywność naszego umysłu. To normalne, że na początku myśli zalewają nas ogromną falą, bo kiedy zaczynamy medytować w końcu je zauważamy.

Istotne jest, żeby starać się zauważać kiedy odpływamy w fantazje i z łagodnością powracać do chwili obecnej.

 

6. Właśnie: z łagodnością

 

Napominamy się.
Kontrolujemy.
Mówimy sobie rzeczy typu: “kurcze, jestem beznadziejna, czemu nie mogę się w końcu uspokoić i wyciszyć. Na pewno wszystkim to wychodzi tylko nie mnie”.

Spokojnie. W medytacji naprawdę trudno coś zepsuć, jeśli podąża się za instrukcją. Często mówi się, że nie ma czegoś takiego, jak zła medytacja, ponieważ medytacja to bycie ze sobą tu i teraz.

A czasem przecież jesteśmy bardziej rozproszeni, zmęczeni, źli na kogoś, lub na coś.
Nie chodzi o to, żeby te stany na siłę zmienić, ale by być z nimi z ciekawością i łagodnością.

Tak więc:

 

7. Porzuć przekonanie, że robisz coś źle

 

I próbuj:)

 

P.S. Dobrze na początku porozmawiać z instruktorem medytacji. A dla osób, które nie mają takiej możliwości przygotowuję mały przewodnik – e-book “Jak medytować” – wkrótce do pobrania (za darmo).

Jeśli masz jakieś pytanie, chętnie odpowiem w komentarzu:)

 

fot: Caleb Roenigk