Miłość zaczyna się od brania – takie nieco kontrowersyjne stwierdzenie usłyszałam kiedyś na szkoleniu dotyczącym relacji.

I jeszcze:

w związku najważniejsze i zarazem najtrudniejsze do powiedzenia jest słowo PROSZĘ.

Powiedzieć PROSZĘ  z miłością, godnością, otwartością, bez fałszywego wstydu i tłumaczenia się  – to sztuka.

 

Dlaczego tak trudno jest prosić?

 

Niektórzy z nas nie proszą, bo głęboko w środku są przekonani, że nie zasługują.
Nie zasługują na pomoc. Nie zasługują na zainteresowanie. Nie zasługują na miłość.
Biorą to, co im się dostanie.

Jest też druga grupa, która z pozoru wydaje się inna.

To ci z nas, którzy zawsze sobie radzą. Uważają, że nie można innym zawracać głowy swoimi problemami. Co więcej, czasem wzbraniają się z całych sił przed przyjęciem czegokolwiek.

Często bywa, że równocześnie chętnie pomagają innym. Wydają się silni, odpowiedzialni i zawsze można na nich polegać. Prawdopodobnie już od dziecka dzielnie zmagali się z rzeczywistością. Opiekowali się trójką młodszego rodzeństwa, w wieku sześciu lat sami jeździli tramwajem przez pół miasta, mając dziewięć lat codziennie sprzątali mieszkanie na błysk, żeby mama była zadowolona…  

Teraz przekonani są, że robią ludziom przysługę, nie prosząc ich o pomoc.

Absolutnie nigdy nie są dla nikogo ciężarem.

 

Wielu z nich to zamaskowani członkowie pierwszej grupy (“Nie zasługuję”).

 

Wymiana emocji (bezcenne)

 

A co na to ich bliscy – rodzina, partnerzy, przyjaciele?

Być może mają się całkiem nieźle, jeśli należą do osób, które nie potrafią, lub boją się dawać. Wtedy taki układ działa i ma się dobrze.

Ale może też być zupełnie inaczej.

 

Dawanie i branie to wymiana, w której emocje są równie ważne, jak wymierne korzyści.

 

Zwykle kiedy kogoś lubimy (a tym bardziej, jeśli kogoś kochamy), chcemy go obdarowywać. Dawanie, jak wiadomo, czyni życie szczęśliwszym (pod warunkiem, że nie utknęło się sztywno w roli ratownika). Podobno zwiększa poczucie satysfakcji z życia, daje poczucie sensu, zwiększa poczucie kompetencji, poprawia nastrój, a nawet redukuje stres… (nie wspominając już o ważnych dla wielu aspektach duchowych).

Wygląda więc na to, że kiedy pozwalasz komuś sobie pomóc, właściwie wyświadczasz mu przysługę.

(Amerykański polityk Tip O’Neill powiedział nawet: Jeśli chcesz zrobić z kogoś swojego przyjaciela, poproś go o przysługę).

 

A jeśli jesteś osobą, która nigdy niczego nie chce przyjąć, albo nigdy o nic nie prosi?

 

Cóż, nie dajesz bliskim szansy, żeby się wykazali swoją wspaniałomyślnością, szczodrością, kompetencją, poczuciem sprawczości. Nie mogą pokazać swojej siły. W pewnym momencie mogą poczuć się zranieni i sfrustrowani.

.

Odwaga i zaufanie

 

Ale jest jeszcze jeden ważny aspekt.

Proszenie oznacza otwarcie się, odsłonięcie. Pokazanie swojej bardziej wrażliwej, słabszej, delikatniejszej strony. Oznacza zaufanie drugiej osobie. Porzucenie pełnej kontroli. W tym sensie może być aktem odwagi – rozwala pancerz, jaki sami sobie założyliśmy dawno temu.

Proszenie jest ogromnie ważną częścią budowania wszelkich relacji. “Pomożesz mi?” oznacza w pewnym sensie “Mogę ci zaufać?”. Pozwala zbudować silniejszy, intymny kontakt.

 

Jak pięknie prosić?

 

Sztuka proszenia wcale nie jest łatwa. Żeby pięknie prosić, trzeba sobie wziąć do serca kilka ważnych zasad.

 

  • W pełni zaakceptować, że ktoś może odpowiedzieć “nie”. I prosić w taki sposób, żeby czuł, że ma to prawo, a nie jest przez nas emocjonalnie szantażowany.
  • Wyzbyć wstydu. Kiedy prosimy kuląc się ze wstydu, wysyłamy przekaz: masz nade mną władzę.
    Chodzi o proszenie z wdzięcznością.
  • Unikać błagalnego tonu. Proszenie jest aktem intymności i zaufania, błaganie o pomoc jest desperacją.
  • Nie liczyć punktów: ty mi pomogłaś, teraz ja pomogę tobie…
  • Najlepiej działa autentyczność z domieszką humoru – trudne, ale ćwiczenie czyni mistrza;)

 

Jeśli nauczymy się prosić i odczuwać wdzięczność, będziemy tworzyć głębsze, bardziej intymne więzi z ludźmi.